Opublikowany przez: Mela134
Autor zdjęcia/źródło: Dzieci z nieformalnych związków@freepik.com
Po roku 2000 co czwarte dziecko w Polsce przyszło na świat z nieformalnego związku. W miastach dotyczy to 27% narodzin, a na wsiach 21%. Dzieci takie zwykło się określać jako"nieślubne", "z nieprawego łoża", "spoza związków małżeńskich", "z niepełnych rodzin", natomiast związki w których się narodziły jako "pary na kocią łapę" lub "małżeństwa na kartę rowerową". Wszystkie te terminy stygmatyzują te związki, lecz coraz więcej osób powoli przestaje odczuwać presję i krytykę otoczenia.
Psycholog: Arkadiusz Szymański: W ostatnich latach coraz więcej osób decyduje się na pozostanie w wolnym związku. Pacjenci z którymi pracuję twierdzą, że ważna dla nich jest wolność, możliwość ewentualnego odejścia od partnera bez konsekwencji prawnych, niechęć do „wtrącania się państwa” w sprawy osobiste czy brak wymiernych korzyści związanych ze sformalizowaniem stanu faktycznego. Z punktu widzenia społecznego wiele się zmieniło. Nie ma już takiego nacisku na zawarcie małżeństwa jak dawniej. Konkubinat nie jest niczym niezwykłym. Im większe miasto, tym większa anonimowość. Sąsiedzi nie interesują się życiem sąsiada, a tym bardziej nie interesuje ich, czy ktoś ma ślub, czy nie. Dodatkowo nie należy zapominać o karierze, na którą decyduje się wiele osób. Priorytety się zmieniają: kariera, przyjemności, związek, rodzina. Statystyki wskazują, że z roku na rok decydujemy się na małżeństwo coraz później. Ponadto wskaźnik rozwodów jest też coraz wyższy, a osoby po rozwodzie mają mniejszą ochotę na formalizowanie związku na skutek poprzednich przeżyć. Pary decydują się też na mieszkanie razem, aby sprawdzić, czy będzie im ze sobą dobrze razem.
Psycholog Arkadiusz Szymański: To wszystko prowadzi również do decyzji o posiadaniu lub nie posiadaniu dzieci. Bardzo często dzieci rodzą się w takich związkach bez planowania. Są owocem miłości i namiętności. Stają się też przyczyną sformalizowania związku lub… jego rozpadu. Coraz częściej jednak pary decydują się na dziecko, bo po prostu tego pragną. Prawo chroni dzieci w tych związkach, bo nie zapominajmy, że taki związek, choć nieformalny jest konkubinatem, a mama czy tata bez ślubu nie są samotnie wychowującymi rodzicami). Rodzice nie obawiają się więc negatywnych konsekwencji prawnych. Należy też powrócić do tematu nacisku społecznego. Kilkanaście lat temu, dziecko bez jednego rodzica lub ze związku nieformalnego było narażone na wiele nieprzyjemności. Pojawiały się pytania ze strony rówieśników, np. dlaczego tata ma inne nazwisko, czy rodzice się nie kochają, czy nie wierzą w Boga. Takie dzieci były też z tych powodów gorzej traktowane przez środowisko, w związku z czym rodzice dla dobra dzieci formalizowali związek. Teraz, kiedy takich dzieci jest więcej, przestały one być „dziwadłami”. Nikogo nie dziwi, że rodzice nie mają ślubu, tak jak nikogo nie dziwi, że tata czy mama samotnie wychowują dziecko. Społeczeństwo uczy się tolerancji. Razi nas to czego nie znamy, inność.
Pacjenci z którymi pracuję bardzo rzadko poruszają problem posiadania dziecka w związku partnerskim. Jeśli ten temat się pojawia, to raczej w kontekście rozstania czy problemów w związku. Czasami pojawiają się naciski ze strony rodziny. Niewinne pytania: „a kiedy ślub?” przeradzają się w roztaczanie wizji dotyczących przyszłych kłopotów. Jeśli poziom asertywności jest zbyt niski, związek może zostać zawarty dla babci czy dziadka, a nie dla dobra pary. Niebagatelny wpływ na podjęcie decyzji o wzięciu ślubu mają też schematy, które wynosimy z domów rodzinnych. Nasze wzorce, przyzwyczajenia, wiara. Osoby w takim związku są też zazwyczaj pewne siebie, swoich możliwości. Wiedzą, że po rozstaniu poradzą sobie samodzielnie i również zabezpieczą przyszłość dziecku. Chcą „postawić na swoim”, nie chcą, by cokolwiek narzucało im państwo, środowisko, kościół czy rodzina. Jedno jest pewne. Związków nieformalnych będzie coraz więcej, powoli zbliżamy się do „standardów” zachodnich, więc i dzieci z takich związków będzie coraz więcej.
Dziękujemy za rozmowę
Arkadiusz Szymański - psycholog z 13-letnim doświadczeniem zawodowym. Współpracował z wieloma Ośrodkami Pomocy Społecznej w całej Polsce, fundacjami m.in. Fundacją Międzynarodowego Centrum Kształcenia i Europeistyki, Caritas, czy placówkami prywatnymi we Wrocławiu, Radomiu, Warszawie, Lublinie i Białymstoku. Obecnie pracuje w Centrum Pomocy Psychologiczno-Prawnej „Przystanek Empatia”
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.